Recenzja filmu

Piękna i bestia (2014)
Christophe Gans
Léa Seydoux
Vincent Cassel

Piękna, ale czy bestia?

Zamiast dbać o tempo i nerw opowieści, Gans rozkoszuje się wizualnymi cudami, które udało mu się wyczarować na ekranie za ponad 30 milionów euro. Estetyczna strona filmu rozpięta jest pomiędzy
O potencjale "Pięknej i Bestii" świadczy najlepiej fakt, że kino potrafiło opowiedzieć ich historię zarówno w konwencji familijnego widowiska (animacja Disneya z 1991 roku) jak i surrealistycznej, niepokojąco erotycznej baśni (wersja Jeana Cocteau z 1946 roku). Film Christophe'a Gansa, choć z dotychczasowych ekranizacji trzyma się najbliżej literackiego oryginału z XVIII wieku, stoi niestety w bolesnym rozkroku między obiema artystycznymi ścieżkami. Najmłodsza widownia uzna go za zbyt mroczny i brutalny, a dorośli zbędą jako niedostatecznie poważny. Jedno trzeba jednak "La Belle & la bête" przyznać: w kategorii uczty dla oczu zasługuje na trzy gwiazdki Michelina.



Znana z "Życia Adeli" Léa Seydoux wciela się w Bellę - piękną i dobrą córkę zubożałego kupca, która w wyniku splotu feralnych okoliczności zostaje lokatorką zamku należącego do Bestii. Włochaty, porywczy gospodarz obsypuje dziewczynę kosztownymi prezentami, licząc na to, że uda mu się w ten sposób zdobyć jej względy. Niestety, Bella nie tylko czuje przed Bestią coraz mniejszy mores, ale też pozwala sobie na krytyczne, kąśliwe komentarze pod jego adresem. Czasem nie wiadomo, kto tu kogo bardziej terroryzuje: Bestia, który w porywie furii ryczy i niszczy wszystko dookoła, czy obrzucająca go pogardliwym spojrzeniem zakładniczka.



Francuską baśń interpretuje się jako metaforę osiągania seksualnej dojrzałości przez kobietę. Bella musi opuścić ukochanego ojca i porzucić dziewiczy lęk, by móc odnaleźć szczęście w związku z innym mężczyzną (Bestią). Ów psychoanalityczny aspekt jest również obecny w filmie Gansa. Czy bohaterka, która błąka się po ponurym domostwie swego porywacza i co rusz natrafia na kolejne magiczne miejsca, w rzeczywistości nie przechadza się po zakamarkach własnej osobowości? Pozbawiona rodzicielskiej kurateli ma wreszcie szansę zrozumieć, kim jest i czego naprawdę pragnie. Seydoux świetnie nadaje się do tej roli - ma w sobie młodzieńczą niewinność, a zarazem trudny do zdefiniowania, niebezpieczny urok. Vincent Cassel jako Bestia również wypada znakomicie jako symbol niepohamowanej, zwierzęcej męskości. Sęk w tym, że we wspólnych scenach brakuje między nimi chemii. Trudno uwierzyć i w obopólną erotyczną fascynację, i w rodzące się w bólach czyste jak łza dziecka uczucie. O pozostałych postaciach nie warto nawet wspominać. Są narysowane tak grubą krechą, że bohaterowie bajek Disneya wypadają przy nich jak obsada "Trzech kolorów" Kieślowskiego.



"La Belle & la bête" jest poza tym nudny. Zamiast dbać o tempo i nerw opowieści, Gans rozkoszuje się wizualnymi cudami, które udało mu się wyczarować na ekranie za ponad 30 milionów euro. Estetyczna strona filmu rozpięta jest pomiędzy gotyckim horrorem a współczesnymi filmowymi baśniami w stylu Burtonowskiej "Alicji w krainie czarów" czy "Oza Wielkiego i Potężnego". To urzekający, stworzony z malarskim zacięciem świat, który zwiedza się z prawdziwą przyjemnością. Tym bardziej szkoda, że rozgrywająca się w nim historia nie do końca spełnia pokładane w niej nadzieje.
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones